poniedziałek, 28 stycznia 2013

Owoce dyskusji o architekturze SOA (1)

Gorąca, a miejscami wręcz brutalna dyskusja przyniosła mi wiele inspiracji.
W dyskusji nie jestem najlepszy. Ale po wyjściu na schody, zaczynam myśleć na nowo. Dlatego powstało wiele wypowiedzi - felietonów. Przyjęte, jak najgorzej, jako "elaboraty", "woda" i określane róznymi innymi złośliwymi określeniami, moim skromnym zdaniem dodają trochę dodatkowych informacji.

Postanowiłem je stopniowo publikować.
Tam - niedocenione, tu - zobaczymy. Tam, nie mogę zbanowac nikogo, nawet ewidentnego trolla ze zdjęciem, tu będę selekcjonował, jeśli będą komentarze. Krytycznych wyglądam z tęsknotą.
Śmiecie wymiatam co jakiś czas.

Zaczynam.

Ogólne rozważania o architekturze analiz 

Tematem wątku była architektura środowiska analiz. SOA.

Jednak przyjęcie, że termin „architektura” jest rozumiany dokładnie tak samo przez wszystkich ewentualnych gości wątku chyba był nadmiernie optymistyczny. 

Wydaje mi się, że tym założeniem przynajmniej częściowo zawiniłem zbyt pochopne odejście niektórych krewkich dyskutantów, którzy mogli by wnieść jakieś cenne uwagi. 

Na przykład pan Robert Woźniak, w końcu inspirator wątku, któremu tą drogą składam podziękowanie za inspirację. Nie mogę odżałować, że złożył taką pochopną deklarację. Że już „wszystko rozumie”, że „tu nic nie ma”. No i potem „prawie” wytrwał w swojej konsekwencji.

Dlatego zacznę od pieca.

Termin 
„architektura” rozumiem, jako „zorganizowanie określonej przestrzeni do życia i działania dla CZŁOWIEKA”.

Z tego wynika, że kształtując architekturę analiz musimy wyjść od podmiotu, który działa - analizuje.

To się wiąże z pytaniem, zadanym przez jednego z dyskutantów:

Jakie konkretne wymagania realizuje owa architektura "SOA" w rozumieniu tego wątku...

Spróbujmy skorzystać z tego punktu wyjścia.

Kształtując architekturę ustalamy hierarchię elementów organizowanej przestrzeni. 

Najpierw centrum architektury. 

Gdzie jest centrum? 
Możliwie blisko punktu ciężkości albo, inaczej to określając, w pobliżu najważniejszego węzła komunikacyjnego, gdzie krzyżują się szlaki komunikacyjne i informacyjne, gromadzą najważniejsze kompetencje i skąd płyną najważniejsze informacje. Informacje, nie meldunki, bo meldunki oczywiście płyną zewsząd.

Następnie, jeżeli pomyślimy o zorganizowaniu środowiska dla tych, którzy są czynnikiem sprawczym analizy, czyli tych, którzy są jej podmiotem, również logiczne wydaje się, że powinniśmy centrum ustalić zgodnie z ich punktem widzenia.

Wreszcie, jeżeli myślimy o wzajemnym usytuowaniu elementów architektury, takich, jak:
- źródła danych i 
- platforma ich analizy 
– to ponieważ przepływ jest 
- od źródła - do platformy, 
postulat, żeby architektura sprzyjała naturalnemu ruchowi w pożądanym kierunku (a nie powodowała opór)

oraz
by to zainteresowany podmiot decydował o przedmiocie swego zainteresowania
wydaje się godny rozważenia.

Czy takie sformułowanie wymagań jest sensowne?

Przypuśćmy, przynajmniej na chwilę, odpowiedź twierdzącą i zobaczmy, co z tego wynika.

Jeśli wiemy, że główny nurt analizy odbywa się w Excelu a całą „profesjonalna informatyka” jest kosztownym, a czasem, w części, zbędnym dodatkiem, to odpowiedź, gdzie powinno znajdować się centrum, sama się narzuca.

Na platformie analitycznej, czyli w skoroszycie. 
Architekturę trzeba organizować wokół skoroszytu. 

Reszta to już tylko technika i konsekwencja tego punktu wyjścia.

Skoroszyt jest wymarzonym celem każdego analityka, który dostał nietrywialne zadanie analizy.
Proszę wybaczyć bezpośredniość. Może to zbyt radykalne, może nawet trochę przesadzone. Być może. Ale, szczerze mówiąc, szczerze wątpię.

Muszę na koniec stwierdzić jeszcze jedno. 
Właściwie przeważająca, przytłaczająca i dominująca część wypowiedzi z całą swą emocjonalną intensywnością, żarliwością i wytrwałością skupia się właśnie na podważeniu tych założeń. 

Dlatego dyskusja goni w piętkę. 
My – autorzy koncepcji - nie damy się przekonać, że jest inaczej. Wiemy swoje.
Dyskutanci – głównie rzecznicy profesjonalnej informatyki i jeden analityk, nie dadzą się przekonać, że to założenie jest słuszne. Ich wypowiedzi skupiają się na dowodzeniu, z różnym skutkiem, czasem wręcz kompromitującym autorów wypowiedzi, jakie straszne rzeczy dzieją się w Excelu, gdy opieramy się na nim, jak na centrum analizy.
Link do mojej polemiki z przykładowym zestawem takich wypowiedzi znajduje się tutaj:
http://www.goldenline.pl/forum/3099900/architektura-sr...

Być może tak jest. A nawet w wielu wypadkach, za wielu wypadkach, na pewno tak jest.
ALE JEST. Excelioza się szerzy. I działa. Na czas, zgodnie z oczekiwaniami. Czasem wręcz pracując na rachunek niesprawnego BI – aja. 

„Wyciągniesz to sobie jakoś z BI – aja”. === „Zrobisz analizę w Excelu, na podstawie przeklejek z BI- aja”

A to jest nasza propozycja, żeby BYŁO lepiej. Jak ktoś jest zainteresowany, zapraszamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 Wydawnictwo Helion - pliki przykładów z wydanych książek informatycznych, jak ściągnąć? Wpis nie sponsorowany Helion wydaje ważne dla mnie ...