wtorek, 25 marca 2014

Architektura SOA, Excel, AFIN. Kto jest beneficjentem a kto ofiarą?

Geneza wpisu

Zamieściłem pewną notkę1 (wszystkie przypisy w komentarzach) na temat architektury SOA, ilustrowaną przykładem z użyciem AFINa.
Otrzymałem krytyczny komentarz2, który musiałem przeredagować.

1) Wiem, że zajmuje się Pan „misją” szkolenia „nowego analityka”. Uczy go Pan prowadzenia analiz w Excelu w architekturze SOA.
2) Jednak, nawet, jeśli założymy tu jakiś ślad racjonalności (przypuśćmy tak dla celów mojego pytania), zupełnie nie rozumiem, dlaczego mówi pan o AFIN-ie w aspekcie architektury SOA.
Dopiero, pana zdaniem, AFIN zapewnia praktyczne działanie architektury SOA?
3) Czyżby prowadzenie analiz w Excelu w tej architekturze było praktycznie niemożliwe?
Koniec tego niby cytatu. 

Tekst powyżej -  to niezamawiana usługa tłumaczenia z języka trolli na polski.
Można ze zdumieniem stwierdzić, że dopiero taka redakcja wypowiedzi ujawnia jej głęboki sens. To ciekawe doświadczenie i nauka, żeby najuważniej słuchać „wrogów’. Nawet, jak się gruntownie mylą. Chyba, że tylko toczą pianę.
Spróbujmy więc na to całkiem uprawnione i ciekawe pytanie – odpowiedzieć.


Czego uczymy na Studiach

Rzeczywiście od pewnego czasu realizujemy, z nadspodziewanym powodzeniem, misję wyszkolenia analityka o nieco rozszerzonych kompetencjach.
Pokazujemy, jak budować model analityczny w prawidłowo ukształtowanym środowisku analiz:

a)    Model ten budujemy zawsze od zera, to znaczy z użyciem standardowych aplikacji biurowych (głównie Excela i jego platformy budowy aplikacji VBA),
b)    Środowisko analiz pokazujemy, jako ściśle zintegrowane ze środowiskiem informatycznym,
c)    To podejście ma równie efektywne, a nawet jeszcze bardziej efektywne zastosowanie w warunkach dużych firm

Oto link do doniesień na ten temat (tam są dalsze linki).

Z uwagi na to, że koncepcja SOA wprawdzie powstawała na przestrzeni wielu lat, ale dojrzała stosunkowo niedawno, uprawnione jest pytanie, czy sprawdza się w praktyce? Czy można pracować w Excelu w architekturze SOA?  3

Jakie są doświadczenia z nauczania o architekturze SOA?

Są to doświadczenia podobne do naszych innych, wieloletnich doświadczeń szkoleniowych.

Najważniejsze doświadczenie jest takie:
Nikt z uczestników, a mieliśmy w tej rzeszy już wielu naprawdę wybitnie kompetentnych analityków - użytkowników Excela, nie uważał, że program zawiera „znane, banalne rzeczy”, albo uczenie „niepotrzebnych umiejętności” i głosi jakieś "kretyńskie idee", nie mające zastosowania w praktyce analizy w wielkich firmach.
WPROST przeciwnie.  Anonimowe oceny były wysokie. 

A co najważniejsze -
- Im większe kompetencje posiadał student, tym szybciej chwytał istotę naszego podejścia i tym szybciej potrafił to podejście zastosować w praktyce.

Dobiegająca już prawie setki, rzesza uczestników Studiów, w dużej części – doświadczonych analityków z międzynarodowych korporacji, zaawansowanych  użytkowników Excela, wydobywających się z odmętów „exceliozy”, przeklejek i nieśmiertelnej „kontrolki” - przycisku „Export do Excela”, chwyta okazję w lot, nabywa nowych umiejętności, poprawia swoje służbowe raporty, przysyła pytania po zajęciach, które wskazują na chęć natychmiastowego wykorzystania umiejętności. Najlepsi absolwenci są zdolni kształtować samodzielnie swoje środowisko analiz. I robią to.

A inni nasi studenci? Niektórzy z nich, zaczynają być wymagającymi partnerami specjalistów IT. I o wiele więcej.

Co z tych doświadczeń wynika?
Najważniejsze doświadczenie jest takie, że być może po raz pierwszy w naszej praktyce, zajęcia, które jest nam dane prowadzić, zawierają w jednym kawałku - pewną masę krytyczną wiedzy i umiejętności, pozwalające wykształcić profesjonalnego analityka. Kogoś w rodzaju „inżyniera analiz”. I to zmienia powoli sytuację. Powiedzmy coś krótko o tych kompetencjach.

Kompetencje, jakie nabywa analityk na Studiach

Po pierwsze – kompetencje standardowe.

Każdy analityk musi potrafić poprawnie stworzyć „wieczny raport”, nie wymagający żmudnych przeklejek i poprawek w przyszłym tygodniu. Powinno wystarczyć kilka kliknięć dla odświeżenia danych i przeliczenia formuł. 
To jest ten fragment jego kompetencji, który dotyczy jego samego i nikogo więcej. Standardowych kompetencji analityka. Bez nich nie potrafi on wykorzystać żadnej najlepszej architektury, ani SOA ani tradycyjnej.

„Inżynier analityk” potrafi z kolei współpracować ze specjalistą IT i stawiać mu konkretne zadania. Zadania ułatwiające pracę jemu, a nie informatykowi. 

Mówimy - nie - dla dostarczania mu „węgla zruconego na podwórko”, czyli „eksportów”, do żmudnej, codziennej obróbki.
Nie – dla filozofii „ochłapu” – uzależniającej od ciągłych „eksportów”.

Mówimy - tak – dla tworzenia „bijących źródeł danych”. Czyli dla filozofii służebnej. Źródło ma być zawsze na usługi analityka.

„Inżynier analityk” potrafi wreszcie, jeśli nie ma innego wyjścia, jak w przypadku przywołanego autora publikacji, ale nie tylko jego, sam stworzyć sobie warstwę danych, żywe, „bijące źródła danych” dla analizy.
Potrafi sam zorganizować sobie środowisko analiz. Z pomocą kompetentnych informatyków. Lub bez niej.

Oto opis kompetencji analityka, którego kształcimy na Studiach.

Powiedzmy wyraźnie: Ta architektura, architektura SOA, wymaga więc ponadprzeciętnego profesjonalizmu użytkowników Excela.
Ponadprzeciętnych predyspozycji. 
Wymaga różnych kompetencji - budowania parametryzowanych formuł, kwerend, skonstruowanych na potrzeby tych formuł (a nie gigabajtów danych w "toolach"), podstaw SQLa pisanego w różnych dialektach tego języka, zależnych od różnorodnych źródeł danych.

To jednak nie wszystko. Technika nie wystarczy.
Wyuczony techniki power-user o ciasnym umyśle - to tylko sprawny rzemieślnik pozbawiony inicjatywy i zasklepiony w swoich stereotypach. 
Inżynier - analityk ma ducha innowacyjności, asertywności i inicjatywy, ma rozeznanie potrzeb analizy w skali korporacji i umiejętności uzyskania niestandardowych uprawnień.

Dlaczego tak musi być i kto jest temu "winien"? To oczywiście już „inna bajka”. Ale zróbmy i do niej odniesienie.

My, promotorzy tej koncepcji – oskarżamy o ten stan rzeczy - profesjonalną informatykę odpowiedzialną za kształtowanie środowiska analiz. Nie tylko producentów BI-jów. Oskarżamy obowiązujący paradygmat analizy, zwłaszcza w wielkich korporacjach.


Obowiązujący ciągle paradygmat profesjonalnej informatyki (Opis)

„Nie ma prawdziwego życia poza BI –jem.
Profesjonalna analiza powinna się odbywać w BI-aju.  Wszystkie analizy w Excelu to anomalia, wyjątek potwierdzający regułę, domena power-userów. Przyczyną konieczności jej zastosowania jest prawie zawsze błędna procedura wdrożenia BI-aja, źle nadane uprawnienia, braki w wyszkoleniu z funkcjonalności BI-aja, co powoduje konieczność chodzenia na skróty. 5
Koniec opisu paradygmatu.


W pewnym sensie analityk jest sam

Powyższy paradygmat jest szkodliwym złudzeniem, przyczyną realnych strat dla firm, które mu hołdują i frustracji analityków, zepchniętych do getta "exceliozy".

Analityk , zwłaszcza w dużej firmie, posiadającej dział IT i jeszcze na dodatek „oficjalne narzędzie analizy” czyli jakiegoś Bi – aja, używając zwrotu pewnego mojego komentatora o niewyparzonym języku: „żyje w równoległej rzeczywistości". 
Z tą poprawką, że jest to "rzeczywistość realna". A nie wirtualna.
To nie są ani pleonazmy ani oksymorony. To samo życie.

I albo sobie sam pomoże, albo ugrzęźnie w exceliozie do końca kariery. A nikt, nikt! - nie rozumie jego sytuacji, często - łącznie z nim samym!

Dlaczego sam nie rozumie swojej sytuacji??? Odpowiedź zawiera się w punkcie „Czego uczymy …”  i „Jakie są doświadczenia z nauczania o architekturze SOA”

Sądząc z naszych doświadczeń z dyskusji z „profesjonalistami”, ci, którzy formalnie powinni mu pomóc, nie umieją albo nie chcą mu pomóc. Albo jedno i drugie.

To jest właśnie kwestia, która została poruszona w punktach 2 i 3 naszego niby - cytatu.

Na pytanie o możliwość stosowania architektury SOA przy używaniu „czystego” Excela, mam nadzieję, niniejszym tekstem dałem jednoznaczną odpowiedź. I precyzyjnie określiłem warunki. 

Natomiast pozostaje jeszcze wyjaśnić, co ma do rzeczy odwołanie do AFINa na wątku o architekturze SOA?


AFIN w architekturze SOA

Wydaje się, że jest całkowicie uprawnione odwołanie się na wątku o architekturze SOA do JEDYNEGO narzędzia analiz biznesowych, które stosuje tę architekturę w praktyce i ma referencje z dużych, poważnych firm. Referencje, które można by określić, jako więcej niż pozytywne, jeśli nie entuzjastyczne.
Może, gdyby ta architektura była powszechnie obowiązująca, „banalna”. Nie byłoby o czym mówić. Ale jeśli jest zaciekle zwalczana? To chyba logiczne?

Ale to nie jedyny powód.

Drugi powód jest taki, że to jest konkretna i jedyna na rynku pomoc dla analityków, którzy chcą sprofesjonalizować swoje środowisko analiz, którzy nie chcą czekać na nigdy niezrealizowane obietnice, że „się poprawi raport w biaju i będzie dobrze”. A póki co, mają do dyspozycji tylko kontrolkę - "Export do Excela", przeklejki i odmęty „exceliozy”.

Ale może się mylę i takich narzędzi, które zapewniają trwałe „raporty, które wystarczy odświeżyć”  jest bez liku a my naprawdę żyjemy w „równoległej rzeczywistości?

5 komentarzy:

  1. Przypis 1.
    Moja wypowiedź, która spowodowała reakcję trolla:
    http://www.goldenline.pl/grupy/Komputery_Internet/business-intelligence/architektura-srodowiska-analiz-czy-koncepcja-soa-znana-od-dawna-i-bledna-zla-czy-tez-jest-nowoscia-i-nalezy,3099900/s/47#56247103

    Na czym polega potęga AFINa?
    Bo pracuje w architekturze SOA. :)

    Pokaz działania SOA.
    Link do pokazu konkretnego produktu.,
    http://www.goldenline.pl/grupy/Komputery_Internet/afin-net/bij-biaja-12-3-2014-afin-net-is-dowolny-raport-z-dowolnego-zrodla-danych-w-dowolnym-ukladzie,3437817/s/1#56246515

    który to pokaz każdy może sobie zrobić sam. I nie tylko. Zrobić swoje rozwiązanie. A potem zapytać swojego informatyka, dlaczego "u nas" tak nie może być?
    Takie rozwiązania zwyciężą i proszę bardzo - kto chce, niech je sobie stworzy.
    Już NIE NASZE rozwiązania też są tworzone. Ciągle nowe.

    (…)
    Na czym polega potęga SOA?
    Understand by example!

    Już nie musisz mozolnie czytać tego tasiemcowego wątku.
    Na jego końcu będą dalsze przykłady. Albo moje komentarze prawdopodobnie okraszone hejtem przez moich dawno wyproszonych, ale nie mających krzty honoru, gości.

    Oceń rozważnie.
    Sam spróbuj. Nie lękaj się klangoru trolli. Ściągnij rozwiązanie do swojej izdebki i w ciszy sprawdź: Chcesz tak mieć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypis 2.
    Komentarz trolla:
    "Dobrze, że jednak przyznaje Pan, że cała gadka o edukacja "nowego analityka" to pic na wodę. Uczy Pan ludzi obsługiwać afina, żeby miał go kto kupować.
    Pana powyższa wypowiedź w pełni potwierdza moje wcześniejsze uwagi.
    Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, jedyne co mnie drażni to brednie o misji, "architekturze" i temu podobne bełkot, którego Pana wypowiedzi są pełne. "

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypis 3.
    Zdecydowana większość moich komentatorów na GL uważa, że to bzdura i zaprzeczenie profesjonalizmu; próba ominięcia „polityki informacyjnej firmy”, niebezpieczeństwo udostępniania poufnych informacji, wprowadzenie bałaganu semantycznego w firmowej analizie i innych „grzechów pierworodnych” podejścia. Inni – za wyważanie otwartych drzwi, kretyńskie idee, pokrywające mizerię merytoryczną. Nie wiem, na ile te opinie trzeba traktować poważnie. Ale sam fakt ich istnienia jest pewnym zastanawiającym faktem społecznym, wskazującym na głębokie zakorzenienie pewnego paradygmatu analiz biznesowych.
    Paradygmatu, czy irracjonalnego stereotypu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypis 4.
    Mój link do tej publikacji został skwitowany, prawdopodobnie bez czytania jej, pogardliwie i lekceważąco. Ciekaw jest od którego momentu tym trollom z cenzusem mina zrzednie? W tym wirtualnym świecie rzeczywistej pogardy, obawiam się, że … NIGDY.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypis 5.
    Oto moje polemiki z charakterystycznymi wypowiedziami, ilustrujące ten paradygmat, w tym ostatnią, niestety nieco bełkotliwą, trzeba się uzbroić w cierpliwość. Każdą z wypowiedzi streściłem na własną odpowiedzialność. Kto nie wierzy, będzie musiał przeczytać.
    Z Jarkiem Żulińskim, jedynym kulturalnym i rzeczowym komentatorem z tej trójki:
    http://www.goldenline.pl/grupy/Komputery_Internet/business-intelligence/architektura-srodowiska-analiz-czy-koncepcja-soa-znana-od-dawna-i-bledna-zla-czy-tez-jest-nowoscia-i-nalezy,3099900/s/7#52406256
    (Bezpieczeństwo jest warunkiem analizy, co eliminuje możliwość przyjęcia takiej architektury (?))

    Ze Stefanem Brodą:
    http://www.goldenline.pl/grupy/Komputery_Internet/business-intelligence/architektura-srodowiska-analiz-czy-koncepcja-soa-znana-od-dawna-i-bledna-zla-czy-tez-jest-nowoscia-i-nalezy,3099900/s/29#52949484
    (SOA – to kretyńska, głoszona w celach reklamowych, koncepcja, nie wnosząca nic nowego, lepiej zrobić w BI-aju (??) )

    z Andrzejem Olechowiczem:
    http://www.goldenline.pl/grupy/Komputery_Internet/business-intelligence/architektura-srodowiska-analiz-czy-koncepcja-soa-znana-od-dawna-i-bledna-zla-czy-tez-jest-nowoscia-i-nalezy,3099900/s/24#52723909
    (Nic nowego albo bez sensu, chcecie budować nieprawidłowo hurtownie zamiast robić w BIAJU, gdzie wszystko się da. Pokazywałem to na pokazach (???))
    -----------------------------------
    Te trzy przykłady są charakterystycznym, reprezentatywnym stanowiskiem profesjonalistów IT i osób ze środowiska: konsultantów, power-userów, czyli analityków-„renegatów” i pracowników marketingu i inne osoby, które się snobują na przebywanie w tym prestiżowym towarzystwie.

    Zaś prawie wszystkie wypowiedzi na moim wątku na GL z paroma wyjątkami jedynego analityka z linii frontu mogą być ilustracją tego paradygmatu. Niezależnie, czy rzeczowe i grzeczne, jak mojego Czcigodnego Adwersarza, Krzysztofa B., czy agresywne a nawet chamskie, pisane przez trolli z profesjonalnym profilem, którzy jednak próbują wypowiadać się na temat.

    Klimat panujący na moim wątku jest zresztą sam w sobie pewnym znakiem. Znaliem, jak ugruntowany i zakorzeniony to paradygmat, mający wszelkie cechy irracjonalnego stereotypu, bronionego wręcz z religijnym zacięciem. No i znakiem jest, że prawie nikt z wielu dziesiątek czytelników nie ośmiela się zabrać głosu. Pewnie nie chce mieć czapki „heretyka”.
    Np. pan Krzysztof B., po ciekawej dyskusji, zajął stanowisko salomonowe. Stwierdził, że nie ma nic przeciwko DMA („nic do DMA nie mam”), zanegował prawomocność nazywania naszej koncepcji „przewrotem kopernikańskim” („przesada”) i wreszcie stwierdził, że …się zmęczył dyskusją.

    W związku z tym uchylił się od zajęcia stanowiska – słuszna, czy nie?
    Chyba słuszna, tylko „nie przesadnie” :)
    Dlaczego przytaczam te wypowiedzi? Żeby z mocą uświadomić czytelnikom:
    W pewnym sensie analityk jest sam.

    OdpowiedzUsuń

 Wydawnictwo Helion - pliki przykładów z wydanych książek informatycznych, jak ściągnąć? Wpis nie sponsorowany Helion wydaje ważne dla mnie ...