Geneza wpisu
Zamieściłem
pewną notkę1 (wszystkie przypisy w komentarzach) na temat
architektury SOA, ilustrowaną przykładem z użyciem AFINa.
Otrzymałem krytyczny
komentarz2, który musiałem przeredagować.
1) Wiem, że zajmuje się Pan „misją” szkolenia „nowego
analityka”. Uczy go Pan prowadzenia analiz w Excelu w architekturze SOA.
2) Jednak, nawet, jeśli założymy tu jakiś ślad
racjonalności (przypuśćmy tak dla celów mojego pytania), zupełnie nie rozumiem,
dlaczego mówi pan o AFIN-ie w aspekcie architektury SOA.
Dopiero, pana zdaniem, AFIN zapewnia praktyczne działanie architektury SOA?
3) Czyżby prowadzenie analiz w Excelu w tej
architekturze było praktycznie niemożliwe?
Koniec tego niby cytatu.
Tekst powyżej - to niezamawiana usługa tłumaczenia z języka trolli na polski.
Można ze zdumieniem
stwierdzić, że dopiero taka redakcja wypowiedzi ujawnia jej głęboki sens. To ciekawe
doświadczenie i nauka, żeby najuważniej słuchać „wrogów’. Nawet, jak się
gruntownie mylą. Chyba, że tylko toczą pianę.
Spróbujmy więc na to
całkiem uprawnione i ciekawe pytanie – odpowiedzieć.
Czego uczymy na Studiach
Rzeczywiście od pewnego
czasu realizujemy, z nadspodziewanym powodzeniem, misję wyszkolenia analityka o
nieco rozszerzonych kompetencjach.
Pokazujemy, jak budować
model analityczny w prawidłowo ukształtowanym środowisku analiz:
a)
Model ten
budujemy zawsze od zera, to znaczy z użyciem standardowych aplikacji biurowych
(głównie Excela i jego platformy budowy aplikacji VBA),
b)
Środowisko
analiz pokazujemy, jako ściśle zintegrowane ze środowiskiem informatycznym,
c)
To podejście
ma równie efektywne, a nawet jeszcze bardziej efektywne zastosowanie w
warunkach dużych firm
Z uwagi na
to, że koncepcja SOA wprawdzie powstawała na przestrzeni wielu lat, ale
dojrzała stosunkowo niedawno, uprawnione jest pytanie, czy sprawdza się w
praktyce? Czy można pracować w Excelu w architekturze SOA? 3
Jakie są doświadczenia z nauczania o
architekturze SOA?
Są to doświadczenia podobne
do naszych innych, wieloletnich doświadczeń szkoleniowych.
Najważniejsze doświadczenie
jest takie:
Nikt z uczestników, a
mieliśmy w tej rzeszy już wielu naprawdę wybitnie kompetentnych analityków - użytkowników
Excela, nie uważał, że program zawiera „znane, banalne rzeczy”, albo uczenie „niepotrzebnych
umiejętności” i głosi jakieś "kretyńskie idee", nie mające zastosowania w
praktyce analizy w wielkich firmach.
WPROST przeciwnie. Anonimowe oceny były wysokie.
A co
najważniejsze -
- Im większe kompetencje posiadał student, tym
szybciej chwytał istotę naszego podejścia i tym szybciej potrafił to podejście
zastosować w praktyce.
Dobiegająca już prawie
setki, rzesza uczestników Studiów, w dużej części – doświadczonych analityków z
międzynarodowych korporacji, zaawansowanych użytkowników Excela, wydobywających się z
odmętów „exceliozy”, przeklejek i nieśmiertelnej „kontrolki” - przycisku
„Export do Excela”, chwyta okazję w lot, nabywa nowych umiejętności, poprawia
swoje służbowe raporty, przysyła pytania po zajęciach, które wskazują na chęć
natychmiastowego wykorzystania umiejętności. Najlepsi absolwenci są zdolni
kształtować samodzielnie swoje środowisko analiz. I robią to.
A inni nasi studenci?
Niektórzy z nich, zaczynają być wymagającymi partnerami specjalistów IT. I o
wiele więcej.
Co z tych doświadczeń
wynika?
Najważniejsze
doświadczenie jest takie, że być może po raz pierwszy w naszej praktyce, zajęcia,
które jest nam dane prowadzić, zawierają w jednym kawałku - pewną masę
krytyczną wiedzy i umiejętności, pozwalające wykształcić profesjonalnego
analityka. Kogoś w rodzaju „inżyniera analiz”. I to zmienia powoli sytuację.
Powiedzmy coś krótko o tych kompetencjach.
Kompetencje, jakie nabywa analityk na
Studiach
Po pierwsze – kompetencje
standardowe.
Każdy analityk musi potrafić poprawnie stworzyć „wieczny raport”,
nie wymagający żmudnych przeklejek i poprawek w przyszłym tygodniu. Powinno wystarczyć kilka kliknięć dla odświeżenia danych i przeliczenia formuł.
To jest ten fragment jego kompetencji, który dotyczy jego samego i nikogo
więcej. Standardowych kompetencji analityka. Bez nich nie potrafi on wykorzystać
żadnej najlepszej architektury, ani SOA ani tradycyjnej.
„Inżynier analityk” potrafi z kolei współpracować ze specjalistą IT
i stawiać mu konkretne zadania. Zadania ułatwiające pracę jemu, a nie informatykowi.
Mówimy - nie - dla dostarczania mu „węgla zruconego na podwórko”, czyli „eksportów”, do żmudnej,
codziennej obróbki.
Nie – dla filozofii
„ochłapu” – uzależniającej od ciągłych „eksportów”.
Mówimy - tak – dla tworzenia
„bijących źródeł danych”. Czyli dla filozofii służebnej. Źródło ma być zawsze
na usługi analityka.
„Inżynier analityk” potrafi wreszcie, jeśli nie ma innego wyjścia,
jak w przypadku przywołanego autora publikacji, ale nie tylko jego, sam stworzyć sobie warstwę danych, żywe,
„bijące źródła danych” dla analizy.
Potrafi sam zorganizować sobie środowisko analiz.
Z pomocą kompetentnych informatyków. Lub bez niej.
Oto opis kompetencji
analityka, którego kształcimy na Studiach.
Powiedzmy wyraźnie: Ta architektura, architektura SOA, wymaga więc ponadprzeciętnego profesjonalizmu użytkowników Excela.
Ponadprzeciętnych predyspozycji.
Wymaga różnych kompetencji - budowania parametryzowanych formuł, kwerend, skonstruowanych na potrzeby tych formuł (a nie gigabajtów danych w "toolach"), podstaw SQLa pisanego w różnych dialektach tego języka, zależnych od różnorodnych źródeł danych.
To jednak nie wszystko. Technika nie wystarczy.
Wyuczony techniki power-user o ciasnym umyśle - to tylko sprawny rzemieślnik pozbawiony inicjatywy i zasklepiony w swoich stereotypach.
Inżynier - analityk ma ducha
innowacyjności, asertywności i inicjatywy, ma rozeznanie potrzeb analizy w skali
korporacji i umiejętności uzyskania niestandardowych uprawnień.
Dlaczego tak musi być i kto
jest temu "winien"? To oczywiście już „inna bajka”. Ale zróbmy i do niej odniesienie.
My, promotorzy tej
koncepcji – oskarżamy o ten stan rzeczy - profesjonalną informatykę
odpowiedzialną za kształtowanie środowiska analiz. Nie tylko producentów
BI-jów. Oskarżamy obowiązujący paradygmat analizy, zwłaszcza w wielkich
korporacjach.
Obowiązujący ciągle paradygmat profesjonalnej informatyki (Opis)
„Nie ma prawdziwego życia poza BI –jem.”
Profesjonalna analiza powinna się odbywać w
BI-aju. Wszystkie analizy w Excelu to
anomalia, wyjątek potwierdzający regułę, domena power-userów. Przyczyną
konieczności jej zastosowania jest prawie zawsze błędna procedura wdrożenia
BI-aja, źle nadane uprawnienia, braki w wyszkoleniu z funkcjonalności BI-aja,
co powoduje konieczność chodzenia na skróty. 5
Koniec opisu paradygmatu.
W pewnym sensie analityk jest sam
Powyższy paradygmat jest szkodliwym złudzeniem, przyczyną realnych strat dla firm, które mu hołdują i frustracji analityków, zepchniętych do getta "exceliozy".
Analityk , zwłaszcza w
dużej firmie, posiadającej dział IT i jeszcze na dodatek „oficjalne narzędzie
analizy” czyli jakiegoś Bi – aja, używając zwrotu pewnego mojego komentatora o niewyparzonym języku: „żyje w
równoległej rzeczywistości".
Z tą poprawką, że jest to "rzeczywistość realna". A nie wirtualna.
To nie są ani pleonazmy ani oksymorony. To samo życie.
I albo sobie sam pomoże,
albo ugrzęźnie w exceliozie do końca kariery. A nikt, nikt! - nie rozumie jego
sytuacji, często - łącznie z nim samym!
Dlaczego sam nie
rozumie swojej sytuacji??? Odpowiedź zawiera się w punkcie „Czego uczymy …” i „Jakie są doświadczenia z nauczania o
architekturze SOA”
Sądząc z naszych
doświadczeń z dyskusji z „profesjonalistami”, ci, którzy formalnie powinni
mu pomóc, nie umieją albo nie chcą mu pomóc. Albo jedno i drugie.
To jest właśnie kwestia,
która została poruszona w punktach 2 i 3 naszego
niby - cytatu.
Na pytanie o możliwość
stosowania architektury SOA przy używaniu „czystego” Excela, mam nadzieję,
niniejszym tekstem dałem jednoznaczną odpowiedź. I precyzyjnie określiłem warunki.
Natomiast pozostaje jeszcze wyjaśnić, co ma do rzeczy odwołanie do AFINa na
wątku o architekturze SOA?
AFIN w architekturze SOA
Wydaje się, że jest całkowicie uprawnione odwołanie
się na wątku o architekturze SOA do JEDYNEGO narzędzia analiz biznesowych,
które stosuje tę architekturę w praktyce i ma referencje z dużych,
poważnych firm. Referencje, które można by określić, jako więcej niż pozytywne,
jeśli nie entuzjastyczne.
Może, gdyby ta architektura była powszechnie obowiązująca, „banalna”. Nie byłoby o czym mówić. Ale
jeśli jest zaciekle zwalczana? To chyba logiczne?
Ale to nie
jedyny powód.
Drugi powód jest taki, że to
jest konkretna i jedyna na rynku pomoc dla analityków, którzy chcą
sprofesjonalizować swoje środowisko analiz, którzy nie chcą czekać na nigdy
niezrealizowane obietnice, że „się poprawi raport w biaju i będzie dobrze”. A
póki co, mają do dyspozycji tylko kontrolkę - "Export do Excela", przeklejki i odmęty „exceliozy”.
Ale może się mylę i takich
narzędzi, które zapewniają trwałe „raporty, które wystarczy odświeżyć” jest bez liku a my naprawdę żyjemy w „równoległej
rzeczywistości?