wtorek, 6 marca 2012

E jak Entropia. Cz. 2

Część 2 – Niewola czy bałagan? Wolność czy porządek? Niewola czy porządek? Wolność czy bałagan?


Zanim dojdziemy do konkretów - jeszcze jedno spojrzenie z lotu ptaka - na alternatywę. Albo lepiej na jej brak. Szczegóły i myki będą w następnych odcinkach. Najpierw motywacja. Trudno. Droga do profesjonalizmu jest trudna i wyboista.

Excel jest platformą budowy modeli matematycznych. Posiada nieograniczone możliwości łatwego tworzenia tabelek.
Od prostych podsumowań do skomplikowanych zestawień, wypełnionych najbardziej zaawansowanymi formułami. Z wykorzystaniem najtrudniejszych do pojęcia funkcji, kilku rodzajów obiektów: liczb, dat, wartości logicznych, tekstów.

Można odwoływać się do pojedynczych komórek i całych obszarów, przy pomocy adresów i przy pomocy nazw,  sprawdzać poprawność wpisywanych danych, formatować komórki w zależności od ich zawartości.

Można korzystać z danych zawartych w tym samym arkuszu, skoroszycie. Albo w innym skoroszycie. Albo pliku innego formatu niż Excel. Albo w profesjonalnej bazie danych umieszczonej na firmowym serwerze.

Nie ma żadnej trudności, żeby korzystać z danych znajdujących się w Internecie. Lub dostać się do baz relacyjnych znajdujących się  na ogromnych, multiterabajtowych serwerach; baz relacyjnych lub kostek OLAP, wykresów, map, zdjęć, filmów - znajdujących się w dowolnym miejscu kuli ziemskiej.


To znaczy, przepraszam, jest jedna trudność. Trzeba to umieć. No i trzeba mieć uprawnienia dostępu. A uprawnienia, jak wiadomo, nadaje się osobom zaufanym. To nie zabawa dla amatorów.

Excel ma genialną, jak każdy dobry program dzisiejszej doby, cechę: każdy w miarę inteligentny człowiek, praktycznie bez żadnego przygotowania, może zacząć w nim pracować. 

I stopniowo doskonalić swoje umiejętności oraz rozszerzać wiedzę o jego funkcjach. Po kilku latach tak się zadomowiliśmy w tym fascynującym świecie, że wydaje się nam, że jesteśmy naprawdę dobrzy. Wiem coś o tym. Miałem taką fazę. Teraz wiem, że nic nie wiem.

Ta cecha ma jednak znamiona syreniej zwodniczości. Pewnych rzeczy nigdy się nie domyślimy i pewnych umiejętności nigdy nie nabędziemy. Jeśli nie spotkamy na swojej drodze profesjonalisty z zacięciem przekazania swojej wiedzy i umiejętności, zostaniemy na etapie inteligentnego amatora, który potrafi wiele, prawie wszystko, ale w gruncie rzeczy nie potrafi tego, co powinien.

I w swej codziennej pracy wykonuje żmudnie wiele solidnej, nikomu niepotrzebnej roboty. Rzeczy, które można wykonać raz na zawsze, wykonuje raz na tydzień. Zaś z rzeczy, które mu zajmują najwięcej czasu, można by z biedą w ogóle zrezygnować.

Żeby to przezwyciężyć, trzeba skończyć jakiś dobry kurs, albo przynajmniej poczytać dobre książki. Albo rozgadane, marudzące blogi. Trzeba wyjść poza to, co jest naturalne. I wejść w coś, co niespodziewane. Zaskakująco proste i piękne.

Przestać być użytkownikiem zaawansowanym i zacząć być użytkownikiem profesjonalnym. Najpierw jednak trzeba wiedzieć, że tak się rzeczy mają. Po to właśnie był niniejszy odcinek.

Czy profesjonalista, znający i doceniający te możliwości zrezygnuje z nich w imię obiecywanego porządku, który zapewni mu ktoś inny? Nawet najbardziej renomowana firma – dostawca systemu BI?

Wolne żarty.

Taką niewolę w postaci pruskiego drylu, za cenę wycięcia w pień wszelkiej nowej myśli biznesowej i zamrożenia biznesu na czas, aż biznes upomni się o swoje prawa, może zaakceptować tylko jego szef. 
Szef zniecierpliwiony niekompetencją pracowników, bałaganem na dyskach, uzależnieniem od swoich kilku „specjalistów”. Bez których nie potrafi dowiedzieć się, jaki zysk przyniósł mu jego najlepszy klient i ile można mu dać rabatu na przyszły rok.

Taki szef zgodzi się z radością na nową nadzieję ostatecznego rozwiązania problemów z excelowymi specjalistami i na zamurowanie swojego biznesu przy pomocy raportów produkowanych przez najnowocześniejsze systemy BI. 
Aż do momentu, kiedy będzie musiał się z nimi z powrotem przeprosić, bo z tych raportów nic nie wynika. Od dawna zostały o rok za Murz…ups, za biznesem.

Wracamy do punktu wyjścia. Nie ma ostatecznych rozwiązań. Są tylko nowomodne, nieudane próby zorganizowania raju na ziemi. I wycofywanie się z nich ukradkiem, aby … powtarzać te same błędy.

Zostaje tylko tej nieszczęsny Excel. Genialny wynalazek. Po tym obrocie sprawy mamy wszystko.

I poczucie komfortu pracy w prestiżowym systemie, który zapewnia porządek  i daje piękne raporty (bez istotnej informacji, której brak z czasem coraz bardziej odczuwamy).

I przeklęty obciach pracy w Excelu. Z wynikami dokładnie takimi, jak chce szef. Obojętnie jakim kosztem.

Prawda? Nieprawda!

Profesjonalne zorganizowanie pracy w Excelu według wykładanej tu Idei daje możliwość, powtarzam, możliwość, nie gwarancję, satysfakcji z dostarczenia na czas dokładnej informacji, w wymaganym przez biznes zakresie.
I prestiżu bycia profesjonalistą. Prestiżu posiadania rzetelnych, przydatnych, rzadkich i nieco tajemnych dla profanów, umiejętności. 

Kto chce, niech czyta.

 Wydawnictwo Helion - pliki przykładów z wydanych książek informatycznych, jak ściągnąć? Wpis nie sponsorowany Helion wydaje ważne dla mnie ...