środa, 18 lipca 2012

Jako współautor koncepcji i programu, zapraszam: Studia podyplomowe we Wrocławiu


MS Excel w controllingu dla zaawansowanych



To co się tu wypisuje, jak się orientuję, niezbyt jest zrozumiałe.

Cierpliwości.
Pomału to wszystko rozplączemy i na tym blogu.

Jeśli ktoś jednak jest bardzo niecierpliwy i chce trochę zainwestować w siebie, to ma szansę.
Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu docenił nasze podejście i podjął z nami współpracę.

Będziemy głosić nasze idee obok takich tuzów informatyki ekonomicznej, jak prof. Andrzej Bytniewski oraz controllingu, jak dr Jerzy Mońka.

Zapraszamy!
Przypis 17 września 2012:
Miejsc już prawie nie ma. Ale mozna jeszcze próbować...

MS Excel w controllingu dla zaawansowanych

A oto nasze referencje, publikowane na stronie Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu:

Mgr inż. Wojciech Gardziński - właściciel firmy AFIN (Wrocław), producenta Systemu Analizy Ekonomicznej AFIN.NET (ponad setka wdrożeń), opartego o technologię i środowisko arkusza kalkulacyjnego Microsoft Excel, autor wielu publikacji, referatów, programów szkoleniowych z zakresu Excela, Accessa i jego wykorzystania w zarządzaniu, w szczególności w dziedzinie controllingu finansowego.


Referencje akademickie
  • Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu – trener na studiach podyplomowych „Controlling wspomagany komputerowo”
  • Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu - szkolenia dla kadry dydaktycznej i bezpłatne udostępnienie narzędzia dydaktycznego AFIN.NET – dla celów nauczania controllingu na bazie programu MS Excel
  • Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu - współpracy z Kołem Naukowym Controllingu „Conto”
  • Politechnika Opolska – współpraca z Wydziałem Zarządzania i Organizacji Produkcji – prowadzenie zajęć „Laboratorium analiz ekonomiczno-finansowych” na kierunku Rachunkowość i Finanse
  • Politechnika Opolska - Koło Naukowe Rachunkowości i Finansów„Arafin” – udostępnienie narzędzia AFIN.NET oraz zajęcia seminaryjne
  • Uniwersytet Łódzki i Infor Training – Podyplomowe Studium Finansów i Rachunkowości, prowadzenie zajęć laboratoryjnych „Excel – platforma analiz biznesowych”. Współautor programu.
     
Referencje biznesowe
  • Ponad 100 klientów narzędzia controllingowego AFIN.NET, w tym m.in. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – 14-letnia współpraca,
  • PKP Energetyka S.A. – Projekt, wdrożenie oraz zapewnienie narzędzia (AFIN.NET) dla „Platformy Business Intelligence”, obejmującej centralę i wszystkie oddziały (16) firmy oraz wszystkie dziedziny tematyczne analizy biznesowej, merytoryczny projekt hurtowni danych, w tym serwer OLAP.
  • PGE Elektrownia Opole S.A. – informatyzacja raportowania finansowego – współpraca 12-letnia
  • CEMEX S.A. – wdrożenia AFIN.NET, szkolenia, wdrożenia systemów „na zamówienie” – współpraca 14-letnia, wielokrotnie przerywana (sic!) ze względu na zmiany właścicielskie oraz wznawiana, dostosowanie narzędzia do 4 różnych systemów ERP
  • PGNiG Zakłady Gazownicze w Zabrzu (jeden z największych ZG w Polsce) i Opolu – pełne raportowanie finansowe – współpraca 5-letnia, do momentu odgórnej zmiany systemu ERP i monopolizacji informatyki
  • Ponadto: Klientami AFIN.NET jest 7 spółek, notowanych na WGPW, 3 przedsiębiorstwa z branży energetycznej oraz jedna z branży telekomunikacyjnej
  • Narzędzie współpracuje z ponad 50 różnymi systemami ERP i wieloma typami baz danych
    AFIN.NET posiada klientów za granicą, m.in. w USA
Mgr inż. Krzysztof Rumiński – z wykształcenia inżynier mechanik. Ukończone studia doktoranckie z zakresu Mechanika Stosowana. Specjalista mechaniki stosowanej i metod numerycznych w projektowaniu. W 1979 roku otrzymał Nagrodę Ministra za zasługi dla Przemysłu (metoda szkoleniowa „Discovery Day”). Posiada kwalifikacje księgowego, analityka i informatyka. Zna języki programowania: Visual Basic for Application, Visual Basic Net, Clipper, Fortran, PL/I. Autor jednego z pierwszych programów księgowych na mikrokomputery, wyposażonego w generator raportów finansowych „Finka 2000”.

Współpracował przy projekcie systemu analiz finansowych AFIN, w którym to systemie są zrealizowane niektóre jego pomysły, jako istotne części systemu.

Realizator wdrożeń Business Intelligence, z zastosowaniem standardowych narzędzi analizy (Excel, Access), oprogramowania specjalizowanego i dodatkowego, na platformie serwerowej (Oracle, MS SQL) z użyciem platformy portalowej SharePoint.

Referencje akademickie:
  • Uniwersytet w Białymstoku – zajęcia z Podstaw Informatyki na Podyplomowym Studium Rachunkowości przy według programu swojego autorstwa.
  • Uniwersytet Łódzki i Infor Training – zajęcia laboratoryjne „Excel – platforma analiz biznesowych” na Podyplomowym Studium Finansów i Rachunkowości. Współautor programu. Asystent promotora jednej z prac dyplomowych.
  • Instytut Lotnictwa – kierowanie zespołem definiującym model obliczeniowy MES i wykonującym obliczenia części silników lotniczych
Referencje w zakresie nadzoru informatycznego i konsultingu – koordynacja wdrożeń zintegrowanych systemów zarządzania i konsultacje:
  • Ministerstwo Infrastruktury – wdrożenie systemu Egeria
  • Ministerstwo Gospodarki - wdrożenie systemu Egeria oraz systemu Lotus Domino i MIS, koncepcja i nadzór nad wdrożeniem systemu rejestracji wniosków unijnych
  • Analiza i ekspertyza informatyzacji Polskiego Radia (współpraca)
  • Analizy i ekspertyzy informatyczne w firmach prywatnych, spółdzielniach, instytucjach
  • Analizy przedwdrożeniowe oraz wdrożenia systemów Profit, Symfonia, Intact
Referencje biznesowe:
  • Około 200 wdrożeń systemu finansowo-księgowego „FINKA 2000” w firmach i instytucjach, m.in. w: Wydawnictwo Infor (instalacja wielostanowiskowa), Zakłady Remontowe Hutnictwa (6 zakladów), ZM Ursus (Instalacja na 40 stanowisk)
    Polskie Zaklady Optyczne (instalacja wielostanowiskowa), Fabryka Kabli Będzin (instalacja wielostanowiskowa)
    Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (8-letnia współpraca do czasu monopolizacji informatyki przez firmę Oracle)
  • Wdrożenia systemu analiz finansowych AFIN, współpracującego z różnymi systemami finansowo-księgowymi
  • PKP Energetyka S.A. – Analiza wdrożeniowa, współpraca z autorem oprogramowania dla zapewnienia korporacyjnego charakteru narzędzia, koordynacja wdrożenia dla „Platformy Business Intelligence”
  • Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – instalacja i wdrożenie systemu Systemu Analiz Finansowych AFIN i współpraca przy jego pielęgnacji i eksploatacji, przełączając go na kolejne systemy finansowo-księgowe: Finka, Softman, Oracle Financial. Analiza bazy danych systemu Oracle F. Opracowanie pośredniej warstwy danych (dziedzinowa hurtownia danych), stanowiących źródło danych dla analiz finansowych

     
Wspólne dokonania autorów – współpraca w formie nieformalnej spółki autorskiej WG&KR (od 2002)


Referencje szkoleniowe

 
  • Projekty i realizacja szkoleń – ok. 200 realizacji, 2000 uczestników z 700 firm
  • MS Excel - Platforma Analiz Biznesowych
  • VBA dla analityków biznesowych
  • SQL dla analityków
  • MS Access dla analityków
Referencje naukowo-publicystyczne
  • Ponad 100 artykułów w czasopismach specjalistycznych, m.in. Controlling i Rachunkowość Zarządcza – 10 lat współpracy
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „Przegląd metod dostępu do danych” 4 artykuły (2001, WG).
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Artykuł problemowy „Integracja Systemów czy System Zintegrowany” (2002) – pionierskie ujęcie i uznanie Excela za główny składnik środowiska analitycznego firmy, obecnie (od 2009) znane pod nazwą „Microsoft Business Intelligence”
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „Dane w Excelu” 3 artykuły (2005)
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „Optymalna architektura środowiska analiz” 5 artykułów (2008-2009)
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „Problemy” 3 artykuły (2009)
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „Excel na poważnie” 2 artykuły (2010)
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Cykl „MS Query” 5 artykułów (2011)
  • Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Porady – odpowiedzi na pytania czytelników
  • Gazeta Prawna - Cykl „Jestem Excel – znamy się?” 19 pełnostronicowych artykułów (2004)
  • Monitor Księgowego, 2 roczne cykle krótkich porad (2 strony) dla księgowych, razem ok. 50 artykułów (2005-2006)
    Wiele przedruków, m.in. na portalu tematycznym BI.PL www.bi.pl oraz w Internetowym Serwisie Controllera www.isc.pl
    Blogi tematyczne nt. wykorzystania Excela w controllingu
  • Publicystyka na tematycznych grupach dyskusyjnych
  • Kilkanaście publicznych wystąpień na konferencjach i seminariach naukowo-biznesowych, w tym najważniejsze to:
    Ryn, 2008 – Prezentacja autorskiej koncepcji, dot. architektury analiz biznesowych z wykorzystaniem programu Excel
    Infor, redakcja „Controllingu i Rachunkowości Zarządczej” – Prowadzenie trzech specjalistycznych spotkań pod nazwą „Klub Controllera”, „Wykorzystanie arkusza kalkulacyjnego Excel w controllingu” (współprowadzenie z drem Stefanem Olechem, ODiTK), 2004, „Optymalna architektura analiz”, 2010, Excel 2010 – Business Intelligence dla wszystkich”, 2011
  • Projekt, organizacja i realizacja dwóch edycji ogólnopolskiego konkursu dla controllerów pod egidą redakcji CiRZ na aplikację biznesową, wykorzystującą Excela (udział w jury, ufundowanie nagród)



wtorek, 12 czerwca 2012

Spreadsheet Oriented Architecture (SOA) Przewrót kopernikański w Business Intelligence (1)



Niniejszy tekst jest autorstwa Krzysztofa Rumińskiego.
Ponieważ jest wynikiem współpracy koncepcyjnej trzech autorów: Wojciecha Gardzińskiego, Krzysztofa Rumińskiego i Jakuba Rumińskiego, jest pisany w imieniu wszystkich.
Styl wypowiedzi – na odpowiedzialność KR

W wersji bardziej "parlamentalnej" ten tekst ukazał się w  numerze z sierpnia 2012 czasopisma "Controlling i Rachunkowość Zarządcza". Muszę przyznać, że został tam znacznie sprofesjonalizowany. Redaktor nieco go przystrzygł, skrócił, niektóre rysunki dał grafikowi do przerobienia. Pełen profesjonalizm!

Serdecznie polecam i pozdrawiam Redaktora Stanisława Woźniaka.
-------------

Wstęp

Kilka lat temu opublikowaliśmy w CiRZ cykl artykułów o architekturze środowiska analiz (kolejne numery między sierpniem 2008 i styczniem 2009).
Po tych publikacjach, dalej, pilnie śledziliśmy trendy w dziedzinie „Business Intelligence”.

Znaliśmy tę praktykę niejako z zewnątrz:
a) Z doświadczeń  zdobytych podczas wdrożeń naszych rozwiązań 
b) Z nadzoru wdrożeń systemów ERP, zawierających funkcjonalności raportujące i moduły BI.

Mieliśmy relacje z doświadczeń naszych klientów z wdrożeniami „zaawansowanych” systemów BI, w których nie dane nam było im pomóc i uchronić ich przed tym, czego się obawialiśmy. A co się potwierdzało z fatalistyczną precyzją.

Mamy również informacje z pierwszej ręki: od uczestników, prowadzonych przez nas od siedmiu lat kursów dla analityków biznesowych, którzy wywodzą się w ogromnej większości z dużych firm i korporacji, notowanych na wszystkich giełdach świata.  Przeszkoliliśmy ich już kilka tysięcy.

Niniejsza publikacja jest skutkiem kilkuletniej pracy nad rozwinięciem, uściśleniem i ogłoszeniem nowego paradygmatu architektury środowiska  analiz biznesowych.

I jest adresowana szczególnie do analityków dużych firm. Do nich zwracam się w imieniu Jakuba Rumińskiego, ich kolegi z branży, pracownika światowej korporacji, znającego te problemy od podszewki.
Jego inicjatywa i pomysł skrzyżowane z naszym doświadczeniem i, wypracowywaną przez lata, koncepcją architektury środowiska analiz dały w wyniku pewien nowy, naszym zdaniem, stan rzeczy.
Przedstawiam go teraz Państwu, w imieniu wszystkich trzech współpracowników, pod rozwagę.



Architektura tradycyjna

Gdy wchodzimy do dużej korporacji, nasze pierwsze wrażenie - to bramki wejściowe, drzwi otwierane zamkami elektronicznymi i… krzątający się ludzie z zawieszonymi na szyi identyfikatorami, które te drzwi otwierają. A przynajmniej niektóre, zgodnie z pozycją w firmie każdego z tych eleganckich pracowników.
Sterowaniem tych drzwi oraz dostarczaniem tym ludziom informacji zajmują się drogie, jak skarby sezamu, systemy informatyczne, obsługiwane przez tabuny informatyków i pewną, niemałą liczbę ich niezwykle kompetentnych szefów.

Systemy informatyczne są zorganizowane w sieć powiązań i „jakoś” ze sobą współdziałają. Serwery szumią cicho i elegancko. Gdy oglądamy to nieco z boku, mamy wrażenie potęgi techniki i pracowitej krzątaniny kompetentnych specjalistów wokół ważnych i trudnych do zrozumienia problemów informatycznych, których nie ogarniamy, ale na które patrzymy z nabożnym szacunkiem.
Pamiętamy na przykład, jak to podczas szkolenia pewien menadżer projektu prezentował taki slajd, opisujący, jak firmowa informatyka jest zorganizowana, aby nam służyć.

Oto ten slajd :
Widok 1.Architektura środowiska analiz

 


Trochę to skomplikowane. Budzi szacunek. Co jest na tym schemacie, tak naprawdę?
-Tak naprawdę jest tu przedstawiona architektura funkcji raportowania zarządczego, która chce się „wybić na niepodległość”, czyli, mówiąc wprost, obyć się bez pewnego czynnika „dodatkowego”. Jakiego? Zaraz się okaże.
My, analitycy, mamy wprawdzie swoje przyziemne problemy, ale wreszcie jesteśmy przeszkoleni i wiemy, co to znaczy trójwarstwowa architektura analiz.  Teraz dopiero lepiej rozumiemy taki uproszczony schemat:


Widok 2. Klasyczna, trójwarstwowa, architektura analiz biznesowych.




Włożyliśmy wiele pracy przy wdrożeniu systemu BI. Umiemy uruchomić platformę BI, odświeżyć zawartość hurtowni danych (HD) i wykonać każdy raport zdefiniowany na platformie.

Ale tak się składa, że Szef chce od nas codziennie pewien raport. Nasz system BI, wdrożony wzorowo przez renomowaną firmę, przewidywał ten raport i my umiemy go uzyskać. Ale on nie jest dobry. On jest prawie dobry…. Prawie. Które czyni wielką różnicę.

Wdrożenie platformy BI odbyło się sprawnie,  bo trwało … prawie dwa lata. I odbyło się według wszelkich reguł sztuki. Jesteśmy w końcu wiodącą na światowym rynku korporacją, liderem w swojej branży. 

Żartów nie ma, procedury są surowe, w razie czego lecą głowy. Analitycy zostali przeszkoleni, podpisali protokoły odbioru, raporty zostały odebrane. Dostawca wystawił parę faktur, na parę milionów dolarów.

Ale to musiało potrwać. W międzyczasie zmieniły się warunki biznesu, doszły nowe wymiary analizy. Korporacja od miesiąca stosuje nowe kryteria oceny miary biznesowej ( takich, jak Sprzedaż, Rentowność), ponieważ inżynierowie zaprojektowali nowy produkt o innowacyjnych cechach, a koledzy, odpowiedzialni za marketing, wymyślili nowy sposób promocji produktu.

I kierownictwo chce wiedzieć, jakie cechy produktu są najważniejsze dla zwiększenia sprzedaży i jaki wpływ na jej zwiększenia ma promocja.

Dzisiaj, raport, znajdujący się na platformie BI, „prawie dobry”, jest praktycznie bezwartościowy.

Jest – właśnie! - „prawie dobry”. Jak z pewnej reklamy piwa: „Prawie robi wielką różnicę”.
Różnica jest mianowicie taka, że na platformie BI go NIE MA. A od niego właśnie zależą decyzje, zapadające na kierowniczych gremiach, podczas międzynarodowych telekonferencji. Z udziałem najważniejszych menagerów korporacji.

Szef przykazuje surowo, że naszym psim obowiązkiem jest „wystawienie” tego raportu  codziennie do dziewiątej rano. Na platformie prezentacyjnej, dostępnej tym gremiom. Z aktualnymi na dzień dzisiejszy danymi.

I odpowiadamy przed nim osobiście. Głową.

I tu się zaczyna dopiero właściwa opowieść

Sporządzenie nowego, w Excelu, wymaga kilku godzin pracy -w przypadkach bardziej szczęśliwych. 

Kilkunastu lub kilkudziesięciu, w przypadkach mniej szczęśliwych.
Prawie „dobry raport” trzeba wyeksportować do Excela, uzupełnić o dodatkowe dane.
Znajdują się w systemie transakcyjnym, nie w hurtowni, a więc poza platformą BI. Albo poza nim, a więc, tym bardziej, poza BI.
Konkretnie, dane te są zawarte na dziesiątkach plików Excela, przygotowanych według uzgodnionego w ekspresowym tempie szablonu, przez pracowników korporacji, znajdujących się w na kilku kontynentach.

Analityk musi otworzyć kilkadziesiąt plików, pobrać z nich po jednej liczbie, coś podsumować, przeliczyć i stworzyć praktycznie od nowa raport  w Excelu.

Ten raport umieszcza z westchnieniem ulgi o godzinie 8.50 na platformie prezentacyjnej korporacji. Jeśli wszystko poszło bez zakłóceń. A jeśli nie? Lepiej o tym nie myśleć.

Po pewnym czasie sprawny analityk niektóre czynności zautomatyzuje sobie przy pomocy VBA, języka programowania na platformie Excela.  I skróci kilkakrotnie czas jego przetwarzania. Ale to wszystko, co może zrobić.

Czy to jest sytuacja wyjątkowa? Czy ktoś powinien beknąć? A może dostawca systemu BI powinien zwrócić pieniądze?  

Na wszystkie te pytania jest jednobrzmiąca odpowiedź -  nie, nie i jeszcze raz NIE.
To sytuacja typowa, powszechna i powtarzalna, jak powrót zatłoczoną szosą pod koniec upojnego weekendu.

Oczywiście tego nie można było przewidzieć w obwarowanym procedurami przedsięwzięciu. System transakcyjny, który rejestruje biznesowe fakty, często nie jest w stanie tych nowych cech zarejestrować. Nie mówiąc o systemie BI, który, w swojej trójwarstwowej architekturze, żywi się danymi systemu transakcyjnego. I niewiele więcej.

Cóż na to mogą poradzić nasi wspaniali informatycy za szklanymi drzwiami? Czy są to ludzie niekompetentni? A może nasi sprawni, jak kierowcy formuły jeden i pół, menadżerowie nie potrafią nam zorganizować pracy?

Czy też, ubrani w eleganckie garnitury, przedstawiciele renomowanej firmy BI nie dotrzymali słowa i dostarczyli nam jakiś nieprzydatny produkt, który miał być ostatnim krzykiem informatycznej i biznesowej mody a, w rzeczywistości, jest tylko „prawie” rewelacyjny?

Nie, nie i jeszcze raz NIE.

Błąd w założeniu

Problem nie polega na tym, żeby dostarczyć jeszcze nowocześniejszy serwer wyposażony w jeszcze jeden rdzeń. Ani jeszcze bardziej zaawansowane oprogramowanie drążące dane wyposażone w jeszcze jeden algorytm Bayesa – Cohen’a. Przy całym szacunku dla autorów algorytmów drążenia danych, w tym pana Iry Cohena (IL, USA). 

W każdym razie, naszym zdaniem, to nie jest problem kluczowy dla przedmiotu naszych rozważań.
Można by powiedzieć z pewną doza przesady, że postęp w dziedzinie BI skupia się na gadżetach, podobnych do szukania najbardziej wytwornego dźwięku zamykania drzwi w nowych modelach luksusowych samochodów. 

W luksusowych samochodach być może zresztą jest już do rozwiązania tylko ten problem. Ale analizy biznesowe i dziedzina BI bynajmniej nie są na tym etapie, by spocząć na laurach i zająć się głównie tego typu zagadnieniami.

Problem kluczowy bowiem leży w niewłaściwej architekturze środowiska analiz biznesowych.
Oczywiście dobra architektura środowiska analiz nie jest jedynym warunkiem powodzenia wdrożenia przedsięwzięcia informatycznego.

Faktem jest jednak, że znajduje się w centrum tych problemów, gdzieś pomiędzy obowiązkami menadżera projektu i rzecznika użytkownika z jednej strony - i problemami implementacji, administrowania zasobami, aż po problemy struktury danych – z drugiej.

Centrum!

Może warto się na tym skupić?
Zamiast architektury „przedkopernikańskiej”, klasycznej, tradycyjnej - proponujemy architekturę przełomu, architekturę zorientowaną na skoroszyt, po angielsku - Spreedsheet Oriented Architecture (SOA).

Zobaczmy schemat architektury tradycyjnej z punktu widzenia prawdziwego rzecznika użytkownika:

Widok 3. Klasyczna trójwarstwowa architektura analiz biznesowych z punktu widzenia rzecznika użytkownika, czyli analityka biznesowego.



Z tego, co wiemy z prawdopodobieństwem bliskim pewności, architektura analiz, w przytłaczającej liczbie firm, korporacji i agend rządowych, wygląda właśnie w ten sposób.
Co to oznacza? Ma to głębokie konsekwencje w przebiegu analizy. Czyli w tym, jak naprawdę działa system BI w środowisku, w którym został umieszczony.

Realna analiza biznesowa w korporacji

Jak wygląda typowa analiza biznesowa w korporacji? I to w korporacji, posiadającej wzorową architekturę trójwarstwową, oraz wdrożony system BI?

  • Menadżerowie nie są samodzielni. Mogą korzystać tylko z Platformy Raportującej ich systemu BI. Reszta może być uzyskana tylko za pośrednictwem informatyków

  • Analitycy zajmują się powtarzalnymi czynnościami obsługi  istniejących raportów w Excelu. Głównie … obrabiają dane, wepchnięte do skoroszytu z różnych źródeł. 


Czyli: żmudne i frustrujące przeklejanie i przerabianie.
Powstają ogromne straty, wskutek braku czasu na twórczą analizę

Analityk w korporacji pracuje prawie zawsze tak samo, jakby obowiązywało prawo starzejącego się skoroszytu.
  • Uzyskać nowe surowe dane. BI służy również jako źródło surowych danych. Równie często sięga się wprost do systemu transakcyjnego.
  • Czym prędzej wyeksportować do Excela
  • Przekleić dane do skoroszytu (raportu) i odświeżyć
  • Rozesłać/umieścić na platformie prezentacyjnej
  • I tak co dzień, co tydzień, co miesiąc …


Przyczyna tego stanu rzeczy jest prosta: Wszystko można przeanalizować w Excelu i WSZYSCY tak robią

Wszyscy są bohaterami paradoksu Excela.

Zaś sam Excel - to wstydliwe, niemal nielegalne narzędzie dodatkowe „niższego rzędu”, istniejące w cieniu systemów BI. Umieszcza się go w architekturze środowiska analiz w charakterze dodatku, niczym kwiatek do kożucha, a właściwie niczym gumowce do garnituru. Bo, choć chodzimy w garniturach pod nogami mamy… błoto.

Uważny czytelnik zwróci uwagę, że każdy system BI zawiera narzędzia eksportu do Excela.
A, nawet, licencje Excela są dodawane do tych systemów w komplecie, gratis! 

W rzeczywistości jednak, producenci BI doskonale wiedzą, że MUSZĄ tak robić, bo użytkownik MUSI, produkowane przez owe systemy BI, raporty i tak exportować do Excela, i tak obrabiać dalej, i tak konsolidować z innymi informacjami spoza BI, i tak… robić dokładnie to samo, co robiłby bez owego BI.

Te licencje Excela to ratunek dla BI, nie gratis.
Racja, zapomnieliśmy. Trzeba oddać sprawiedliwość. Pełny obraz architektury tradycyjnej wygląda tak:

Widok 4. Pełna Architektura Praktyczna



Mamy jeszcze eksport do Excela.

Architektura SOA, czyli zapowiedź przewrotu

Wyjdźmy od prostego założenia.
Niczym warzywa w zupie z dziecięcego wierszyka Jana Brzechwy, kończymy - zawsze w Excelu.
No to może, zamiast dokonywać nadludzkich wysiłków, by Excela zastąpić , a co za tym idzie,  naśladować go i podrabiać, po prostu ... uznać jego kluczową rolę?

Może przezwyciężyć paradoks Excela, przyjmując zasadę:

Skoroszyt Excela - to standardowy format raportu, 
znajdujący się w centrum architektury analiz
?!
W centrum!

Jeśli umieścimy skoroszyt Excela w centrum architektury analiz, a nie, jak to się dzieje dotąd, jako peryferia analizy, oddzielone głębokim, błotnistym bajorem, to konsekwencje mogą być podobne, (toutes proportions gardées, oczywiście), jak umieszczenie Słońca w centrum układu kopernikańskiego.

Wiadomo, jakich cudów dokazywali astronomowie przedkopernikańscy, żeby wyznaczyć przewidywane położenie gwiazd na niebie przy założeniu, że Ziemia jest nieruchoma i jest centrum Wszechświata. Metody obliczeń istniały, ale były o rząd wielkości bardziej skomplikowane, niż te, które zostały opracowane po Koperniku.

Może więc zmiana centrum architektury środowiska analiz wywoła równie zbawienne skutki? Jak sądzicie, Szanowni Czytelnicy?
To na razie tylko przeczucie. Wasze przeczucie, mam nadzieję. Bo my już osiągnęliśmy zbawienne wyniki takiego założenia.
I w następnym odcinkuchcemy je przedstawić.

wtorek, 1 maja 2012

E jak Entropia cz.3

Rozwijamy dalej słowo IDEA. Trzecia litera. E….

Jak opanować chaos?

Należy wyróżnić elementy i je od siebie oddzielić.
Inaczej wszystko będzie wrzucone do skoroszytu, jak do worka.

Jakie są główne elementy skoroszytu?

Z punktu widzenia analityka to

1) Dane
2) Formuły
3) Parametry
4) Słowniki

O czymś zapomniałem?
na razie mniejsza z tym.
Ważne jest, że te elementy są ważne i należy je trzymać oddzielnie. I obchodzić się z nimi w specyficzny sposób. Z każdym elementem trochę inaczej.


Opanowanie chaosu skoroszytów, to będzie temat tych rozważań.

Pisze się....

piątek, 20 kwietnia 2012

List otwarty

List otwarty
do uczestników Kongresów Controllingowych, Kongresów Business Intelligence

DOŚĆ TEORII!

Szanowni Państwo,
PT. Prezesi, Dyrektorzy Finansowi, Kierownicy Controllingu, Controllerzy (specjaliści) Finansowi, Księgowi, Analitycy Sprzedaży, Analitycy!

My, trenerzy, szkoleniowcy, specjaliści w zakresie użytkowania i zastosowań arkusza kalkulacyjnego, w szczególności systemu MS Excel, zwracamy się do Państwa z kilkoma, niewątpliwie trudnymi, ale jakże aktualnymi i ważnymi dla Waszej i naszej pracy, pytaniami. Są one związane z paradoksem, który obserwujemy od lat w naszej codziennej pracy oraz w lekturze agend wszelkich spotkań specjalistów controllingu oraz programach nauczania controllingu wyższych uczelni. Od razu zastrzegamy, że nie jest to specyfika polska – na całym świecie występuje tzw. Paradoks Excela.

Paradoks Excela
1. Czy to nie dziwne, że w znakomitej większości agend wszelkich kongresów/spotkań specjalistów finansowych brak jest jakiejkolwiek wiedzy narzędziowej?
Wszyscy Państwo pracujecie w arkuszu kalkulacyjnym, wszyscy tworzycie swoje modele finansowe w tym narzędziu, a nikt nie pokazuje JAK TO ROBIĆ, domyślnie uznając, że, skoro to robicie, to wiecie, jak to robić. Prawda jest jednak taka, a my wiemy to najlepiej – bo przecież uczymy na co dzień Was i Waszą kadrę analityczną – że poziom wykształcenia specjalisty finansowego w zakresie użytkowania jego, praktycznie, jedynego narzędzia pracy – arkusza kalkulacyjnego, pozostaje na poziomie samouka oraz radosnego odkrywania informatyki od podstaw. Wszak, ukochana przez Was, funkcja WYSZUKAJ.PIONOWO to nic innego, jak proteza relacji tabel w relacyjnej bazie danych, a łącze excelowe, stanowczo nadużywane w Waszych raportach, to proteza konsolidacji danych z różnych ich źródeł.

2. Czy to nie dziwne, że 99% ogłoszeń o pracę dla analityka, zawiera, klasyczną już, formułę, że ma on reprezentować „ponadprzeciętną znajomość programu MS Excel”?
Kto publikuje te ogłoszenia – Wy przecież! Od pracowników oczekujecie znajomości arkusza kalkulacyjnego – pytamy, skąd ma on tę wiedzę posiąść, jeżeli konferencje omawiają wyłącznie aspekty merytoryczne (nie chcemy zarzucać teoretyzowania, ale fakty mówią same za siebie)

3. Czy to nie pomyłka, że od analityków oczekujecie „znajomości VBA”, „znajomości Accessa”, a nie podstaw informatyki w zakresie współpracy z bazami danych?
Język SQL, ODBC, OLE DB, ADO – to pojęcia, znane w informatyce od 25-10 lat, a ani WY, ani Wasza kadra nie wiecie co to i po co to jest! Naprawdę nie trzeba znać ani VBA, ani Accessa, żeby wykorzystać wszelkie dobrodziejstwa technologii informatycznej z poziomu Excela, Open/Libre Office’a. Kto z Was potrafi stworzyć prostą kwerendę do bazy danych?

4. Dlaczego nie potraficie krzyknąć „DOŚĆ TEORII!”?
Wszystkie agendy spotkań specjalistycznych naszpikowane są z jednej strony teorią, a z drugiej reklamami systemów Business Intelligence sponsorów tych konferencji. Dlaczego producenci systemów, które „wiedzą lepiej” mają w ogóle jakikolwiek posłuch u specjalistów? To nie wiecie, że jak tylko wrócicie do swoich firm/organizacji, to będziecie znowu i ciągle, i wciąż, pracować w arkuszu kalkulacyjnym? Kto ma się tego domagać, jak nie Wy, Praktycy?

Co jest centrum Waszego świata, świata raportów, analiz, sprawozdawczości?
Dlaczego dajecie sobie wciskać bajkę o super-systemie, który dostarczy Wam wiedzy, jednej wersji prawdy, rozwiąże za Was wszelkie problemy super-pulpitem?
Czy nie widzicie, że agendy tychże konferencji to jedna, wielka reklama, skierowana do, być może, specjalistów merytorycznych, ale jednocześnie dyletantów informatycznych? 
Przepraszamy za te słowa. Bardzo chcielibyśmy, żeby one Was nie dotyczyły.

Wojciech Gardziński
Krzysztof Rumiński

wtorek, 6 marca 2012

E jak Entropia. Cz. 2

Część 2 – Niewola czy bałagan? Wolność czy porządek? Niewola czy porządek? Wolność czy bałagan?


Zanim dojdziemy do konkretów - jeszcze jedno spojrzenie z lotu ptaka - na alternatywę. Albo lepiej na jej brak. Szczegóły i myki będą w następnych odcinkach. Najpierw motywacja. Trudno. Droga do profesjonalizmu jest trudna i wyboista.

Excel jest platformą budowy modeli matematycznych. Posiada nieograniczone możliwości łatwego tworzenia tabelek.
Od prostych podsumowań do skomplikowanych zestawień, wypełnionych najbardziej zaawansowanymi formułami. Z wykorzystaniem najtrudniejszych do pojęcia funkcji, kilku rodzajów obiektów: liczb, dat, wartości logicznych, tekstów.

Można odwoływać się do pojedynczych komórek i całych obszarów, przy pomocy adresów i przy pomocy nazw,  sprawdzać poprawność wpisywanych danych, formatować komórki w zależności od ich zawartości.

Można korzystać z danych zawartych w tym samym arkuszu, skoroszycie. Albo w innym skoroszycie. Albo pliku innego formatu niż Excel. Albo w profesjonalnej bazie danych umieszczonej na firmowym serwerze.

Nie ma żadnej trudności, żeby korzystać z danych znajdujących się w Internecie. Lub dostać się do baz relacyjnych znajdujących się  na ogromnych, multiterabajtowych serwerach; baz relacyjnych lub kostek OLAP, wykresów, map, zdjęć, filmów - znajdujących się w dowolnym miejscu kuli ziemskiej.


To znaczy, przepraszam, jest jedna trudność. Trzeba to umieć. No i trzeba mieć uprawnienia dostępu. A uprawnienia, jak wiadomo, nadaje się osobom zaufanym. To nie zabawa dla amatorów.

Excel ma genialną, jak każdy dobry program dzisiejszej doby, cechę: każdy w miarę inteligentny człowiek, praktycznie bez żadnego przygotowania, może zacząć w nim pracować. 

I stopniowo doskonalić swoje umiejętności oraz rozszerzać wiedzę o jego funkcjach. Po kilku latach tak się zadomowiliśmy w tym fascynującym świecie, że wydaje się nam, że jesteśmy naprawdę dobrzy. Wiem coś o tym. Miałem taką fazę. Teraz wiem, że nic nie wiem.

Ta cecha ma jednak znamiona syreniej zwodniczości. Pewnych rzeczy nigdy się nie domyślimy i pewnych umiejętności nigdy nie nabędziemy. Jeśli nie spotkamy na swojej drodze profesjonalisty z zacięciem przekazania swojej wiedzy i umiejętności, zostaniemy na etapie inteligentnego amatora, który potrafi wiele, prawie wszystko, ale w gruncie rzeczy nie potrafi tego, co powinien.

I w swej codziennej pracy wykonuje żmudnie wiele solidnej, nikomu niepotrzebnej roboty. Rzeczy, które można wykonać raz na zawsze, wykonuje raz na tydzień. Zaś z rzeczy, które mu zajmują najwięcej czasu, można by z biedą w ogóle zrezygnować.

Żeby to przezwyciężyć, trzeba skończyć jakiś dobry kurs, albo przynajmniej poczytać dobre książki. Albo rozgadane, marudzące blogi. Trzeba wyjść poza to, co jest naturalne. I wejść w coś, co niespodziewane. Zaskakująco proste i piękne.

Przestać być użytkownikiem zaawansowanym i zacząć być użytkownikiem profesjonalnym. Najpierw jednak trzeba wiedzieć, że tak się rzeczy mają. Po to właśnie był niniejszy odcinek.

Czy profesjonalista, znający i doceniający te możliwości zrezygnuje z nich w imię obiecywanego porządku, który zapewni mu ktoś inny? Nawet najbardziej renomowana firma – dostawca systemu BI?

Wolne żarty.

Taką niewolę w postaci pruskiego drylu, za cenę wycięcia w pień wszelkiej nowej myśli biznesowej i zamrożenia biznesu na czas, aż biznes upomni się o swoje prawa, może zaakceptować tylko jego szef. 
Szef zniecierpliwiony niekompetencją pracowników, bałaganem na dyskach, uzależnieniem od swoich kilku „specjalistów”. Bez których nie potrafi dowiedzieć się, jaki zysk przyniósł mu jego najlepszy klient i ile można mu dać rabatu na przyszły rok.

Taki szef zgodzi się z radością na nową nadzieję ostatecznego rozwiązania problemów z excelowymi specjalistami i na zamurowanie swojego biznesu przy pomocy raportów produkowanych przez najnowocześniejsze systemy BI. 
Aż do momentu, kiedy będzie musiał się z nimi z powrotem przeprosić, bo z tych raportów nic nie wynika. Od dawna zostały o rok za Murz…ups, za biznesem.

Wracamy do punktu wyjścia. Nie ma ostatecznych rozwiązań. Są tylko nowomodne, nieudane próby zorganizowania raju na ziemi. I wycofywanie się z nich ukradkiem, aby … powtarzać te same błędy.

Zostaje tylko tej nieszczęsny Excel. Genialny wynalazek. Po tym obrocie sprawy mamy wszystko.

I poczucie komfortu pracy w prestiżowym systemie, który zapewnia porządek  i daje piękne raporty (bez istotnej informacji, której brak z czasem coraz bardziej odczuwamy).

I przeklęty obciach pracy w Excelu. Z wynikami dokładnie takimi, jak chce szef. Obojętnie jakim kosztem.

Prawda? Nieprawda!

Profesjonalne zorganizowanie pracy w Excelu według wykładanej tu Idei daje możliwość, powtarzam, możliwość, nie gwarancję, satysfakcji z dostarczenia na czas dokładnej informacji, w wymaganym przez biznes zakresie.
I prestiżu bycia profesjonalistą. Prestiżu posiadania rzetelnych, przydatnych, rzadkich i nieco tajemnych dla profanów, umiejętności. 

Kto chce, niech czyta.

wtorek, 28 lutego 2012

E jak entropia

Część 1 –Excelioza czy BI?
Motto:
A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"
Jan Brzechwa
IDEA. Trzecia litera. IDE…
Dzień dobry. Dawno mnie nie było w tym cyklu. Bywałem w różnych miejscach, ale z tematem wiążą się tylko takie, dzięki którym mam teraz większą motywację, żeby go kontynuować.
Historię zacząłem i nie kończę, a tymczasem nasi konkurenci ideowi, specjaliści BI piszą tak:

Korzyści z BI w odniesieniu do zadań realizowanych w controllingu
„BI eliminuje praktycznie wszystkie problemy (!!! Wykrzyknik mój) związane z konsolidowaniem rozproszonych źródeł danych, gdyż gromadzi je w jednym miejscu i przetwarza bezpośrednio na użytek działań analitycznych oraz planowania i kontroli (podkreślenie moje).
W tłumaczeniu na polski:
„przetwarza na tablice i widoki (w najlepszym wypadku) lub na „raporty” zaśmiecone niepotrzebnymi znakami, liniami i innymi ozdobnikami, które czym prędzej „eksportujemy” do Excela, a najczęściej po prostu wklejamy i żmudnie przerabiamy któryś raz z rzędu na postać przydatną do analizy.”
A dalej …
„… controller (…) pełni funkcję doradcy menedżera (członka Zarządu,dyrektora domeny biznesowej itp.), wspierając go rzetelnymi informacjami zarządczymi tworzonymi z wykorzystaniem dostępnych narzędzi …”.

Tłumacząc na polski:
wspierając go rzetelnymi informacjami zarządczymi uzyskanymi w Excelu przy pomocy funkcji Wyszukaj.Pionowo(), Fragment.Tekstu() i Jeżeli().

Oj, ale się nam konkurenci rozdokazywali! Trzeba dać odpór.
Wracamy do gry!


Entropia


Nie będę tego objaśniał. To tylko taki ozdobnik graficzny. Żebyście wiedzieli, że to poważna sprawa. No, bo to są całki. Pamiętacie?
Prawo natury mówi, że entropia się zwiększa. I doświadczenie to potwierdza.
Bo entropia, to uczona nazwa chaosu. Chaos. Nazwa mitologiczna. Doszło więc już do tego, że panowie uczeni napisali wzory na chaos. Ja byłem naprawdę oszczędny. Bo tych wzorów jest mnóstwo. Ja tylko tak, na postrach, jeden.
Artur Bloch, w książce „Kolejne prawa Murphy’ego” podaje bardziej przystępne …


Prawo Entropii (podobno Schopenhauera)
Jeśli łyżkę wina wlejesz do gnoju, to będziesz miał gnój.
Jeśli łyżkę gnoju wlejesz do wina, to będziesz miał gnój.


Wiemy więc, czego możemy się spodziewać. Jakie jest więc nasze zadanie? Jeśli jesteśmy ambitni, jeśli chcemy zostać profesjonalistami, musimy nauczyć się temu przeciwstawiać.


Użytkownik zaawansowany a profesjonalista

Czym się różni wiele umiejący, zaawansowany użytkownik Excela od profesjonalisty? Właśnie tym. Że jak spojrzycie na skoroszyt, dumnie przez niego prezentowany, to tylko siąść i płakać.
A zawiera on naprawdę niezwykle subtelne i unikalne wyliczenia trzeciej opcji wyliczanej rekurencyjnie według modelu Blacka-Scholesa dla wklejonych do tabelki szeregów czasowych za ostatnie 3 lata. Uwzględnia fluktuację geometryczną Browna, symuluje okresowe nieprawidłowości. I pozwala wyznaczyć minimalną strategię redukcji ryzyka.
Model godny profesora i maklera z czerwonymi szelkami w jednej osobie, czyli kandydata na prawdziwą gwiazdę mediów. A skoroszyt? Entropia – Gigant. Czyli bałagan, jak w koszarach w sobotę, gdy oficerowie poszli do domu.
Ale wyrażajmy się ściśle. Jeśli nie  będziemy się przeciwstawiać, zadziała Ringwalda Prawo geometrii…
zmodyfikowane (przez Lisa) jako ….


Lisa prawo rosnącego chaosu w skoroszycie

Każdy, własnoręcznie przez nas wstukany skoroszyt, w którym jest więcej, niż cztery arkusze, po piętnastu dniach będzie się nam jawił, jakby go stworzył ktoś inny, bardzo nam nieżyczliwy, złośliwy nieznajomy o dziwnych nawykach.

Profesjonalista ma w pamięci prawo Blocha, Ringwalda, Schopenhauera, Lisa e tutti quanti.  Albo nie zawraca sobie tym głowy, ale … zachowuje dyscyplinę.
- Ja to wszystko nabałaganiłem?
To najczęstsza myśl zaawansowanego użytkownika, który wraca z wakacji w świetnym humorze, odprężony a …. szef stoi nad nim z hamowaną wściekłością w oczach. Bo nikt nie potrafił obliczyć wskaźnika płynności. Coś się psuło i zamiast wskaźnika wychodził płotek (#####).
Cała praca zaczyna się od początku, no może z wyjątkiem wstukiwania na nowo niektórych napisów. Ale sposób obliczeń, miejsce wstawiania parametrów, metoda modyfikacji formuł, sposób korzystania z danych za dany okres?


Czarna dziura.
- Zaraz, zaraz, jak to było? Ten wzór – skąd ja go wziąłem? Z Internetu, z książki, czy z notatek? Czego ten szef się przyczepił, nie umiem tak myśleć pod presją. Uwaga! Uśmiech!
            - Tak, szefie, zaraz wszystko będzie działać, jak w zegarku, niech Pan mi da 15 minut, OK?

Excel jest platformą budowy modelu analitycznego. Prawie nieskończenie elastyczną. Bardziej elastyczną, niż papier, który przecież „wszystko przyjmie”.

Tutaj wystarczy wpisać liczbę, potem wskazać ją innej komórce i podać przepis, co z nią zrobić. Od tej chwili wszystko działa. Niezależnie od tego, czy to jeszcze potrzebne, czy nie. Czy to aktualne. I czy w komórce źródłowej jest jeszcze liczba, czy może wstawiliśmy tam przez pomyłkę imię pracownika. Albo zero, gdy przepis przewidywał wstawienie tej liczby do mianownika ułamka.

Możliwość wiązania ze sobą komórek w skomplikowane zależności staje się natychmiast powodem do odwołania się do komórki A z komórki B, a do komórki B z komórki C. I tak dalej. Aż do powstania arkusza, niczym talerz spaghetti. Tyle, że bez smaku i zapachu właściwego temu wspaniałemu daniu. Chyba, że po tygodniu. Brrr!

Po co ja to wszystko opisuję? Przecież każdy to zna i przeżył dziesiątki razy. Bo nie wie, jak sobie z tym poradzić.
Opisuję to dlatego, żeby przygotować grunt do obrony przed ciężkimi zarzutami wytaczanymi przeciw Excelowi przede wszystkim przez firmy dostarczające produkty Business Intelligence.


Zarzut w stosunku do platformy Excela

„Utrzymywanie modeli analitycznych w Excelu prowadzi do nieudokumentowanego bałaganu, nad którym nikt nie panuje i grozi nieobliczalnymi konsekwencjami utraty danych i informacji a nawet utraty wypracowanej żmudnie metody przetwarzania danych w informacje.”

Takie mniej więcej ostrzeżenia kierują pod adresem platformy Excela ludzie, którzy udowadniają, że BI jest dobry na wszystko. Ale takiej piosenki jeszcze nikt nie napisał. Co najwyżej kilka pseudonaukowych artykułów.

Czy to prawda? Jest jeszcze gorzej. Nie tylko prawdą jest, że to prowadzi do bałaganu. Ten bałagan jest faktem powszechnym. Piewcy BI nie mówią tylko, że ten bałagan jest taki sam w firmach, które nie mają BI, jak i w firmach, które BI mają. Dlaczego? Patrz poprzednie wpisy. Zwłaszcza wpis

Prawo powszechnej exceliozy Lisa-Witalisa ...
... mówi wyraźnie:

Wszyscy i tak skończymy w … Excelu.

Skoro przed Excelem nie ma ucieczki trzeba się z tym pogodzić.

Ale zarzut o bałagan jest skierowany pod niewłaściwym adresem. To trochę tak, jak by mieć pretensję do plaży, że tak naśmiecili plażowicze. Albo do warsztatu, że narzędzia nie poukładane.

Producenci BI oferują nam porządek i bezpieczeństwo ale zabierają swobodę, elastyczność i szybkość zmian w rytm życia przedsiębiorstwa.

Próbują rozwiązać kwadraturę koła. Im większe bezpieczeństwo i porządek, tym mniejsza elastyczność, zdolność do przystosowania się.
A niewłaściwa architektura, organizacja, przydział uprawnień i toporność funkcji naśladujących Excela dopełniają reszty. Zamiast huśtawki montują nam szubienicę. Ale nie odbiegajmy od tematu. O architekturze (A – ostatnia litera) będzie w następnych odcinkach.

Nie będę pytał, co wybieracie. Bo wiem. Zawsze wybieracie te trzy ostatnie cechy. Kosztem pierwszych dwóch. Zawsze wybieracie Excela.

To nie jest problem wyboru. To zagadnienie rozwiązania problemu bezpieczeństwa i porządku przy zachowaniu swobody działania. Bez tej swobody nie ma w ogóle odpowiednio pełnej, aktualnej informacji. Na czas. I  - właściwego zarządzania.
Skoro nie mamy problemu wyboru, trzeba się zastanowić, jak wyeliminować wady platformy Excela a nie, jak ją zastąpić.


I o tym będzie w następnym odcinku.

sobota, 24 września 2011

Mały przerywnik w tym przeciągającym się wykładzie o "ambitnym" Excelu. "Nasza doktryna"

Muszę zrobić małą przerwę. Odpoczynku, z uwagi na leniwe tempo nie potrzebujemy, ale zmiana nastroju?

Mój partner ogłosił niedawno wpis, którego nie mogę potraktować, jak inne.
Napisał lekkim, żartobliwym językiem, niejako w rytmie polskiego rapa, coś, co stanowi kongenialny wykład naszego podejścia do koncepcji "biznes intelidżens". Że się nieco dostosuję do jego poetyki.

Ja tu piszę po staroświecku i rzadko. On buzuje temperamentem i używa młodzieżowego języka ustawionych czterdziestolatków.
Niech tak będzie. W końcu biajem, jak on to wdzięcznie nazywa, czyli profesjonalnie oprzyrządowaną analiza biznesową, zajmują się raczej ludzie w jego wieku, niż w moim.

Ważne jest, że wyraził w krótkim tekście kwintesencję swojej (naszej) filozofii życiowej, przełożonej na podejście do BI.

Mogę więc zastosować słynną na całym świecie, chociaż całkowicie zapoznaną, co do istoty, "metodę Nikodema Dyzmy".

Która przyniosła mu tak znakomity sukces w Polskim Banku Zbożowym.
Ach te polskie sukcesy państwowej przedsiębiorczości. Ostatnie, jakie zanotowaliśmy, były właśnie autorstwa Nikodema Dyzmy.

Jak to nasz znakomity Nikodem, ulubieniec sfer rządowych i najpiękniejszych dam II Rzeczypospolitej powiedział?


- Jak co mówi Krzepicki, to znaczy, że ja tak zdecydowałem i nie ma o czym gadać.

I właśnie tak mogę powiedzieć o tym tekście Wojciecha Gardzińskiego:
- Jak co tu napisał Gardziński, to ja tak myślę....
Ale gadać zawsze jest o czym. Bo nie mam władzy Nikodema. Na szczęście.

Oddaję mu głos (poetyka, stylistyka, ortografia i interpunkcja - oryginalne. Le style c'est l'homme...) :
------------------------------------------------------------------------


Co ma zrobić firma, żeby mieć dobrą analizę
- puścić wszystko "na excelka" (90% przypadków), czy też kupić biaja i potem się martwić?

Ci zexcelkowani marzą o biaju, jako o rozwiązaniu swoich problemów,
ci zbiajowani ćwiczą wyłącznie excelka i narzekają.
Tu się chyba zgadzamy(?)

Więc, jak jest dobrze?
Ja uważam (nie bez wpływu tej naszej młócki) (tu - chodzi o dyskusję na Golden Line, przypis cytujacego), że firma powinna się zachowywać tak, jak państwo - tworzyć INFRASTRUKTURĘ.

A na dole wolność gospodarcza i to do bólu.
Budować autostrady i drogi powiatowe. Reszta to gestia samorządów i prywatnych właścicieli posesji.

Tłumacząc na informatykę - firma ma sobie zapewnić ERPa - i to ma, bo inaczej by nie żyła - i, uwaga - podstawową hurtownię danych (autostrada).

HD (hurtownie pomniejsze), również, ale z umiarem i na wyraźne zapotrzebowanie (drogi wojewódzkie).

I na tym poprzestać! Żadnych pulpitów, szerpointów, JWPów! (to oryginalny akronim WG - Jedna Wersja Prawdy, czyli jedyna wersja (upierdliwej) procedury, która jest przewidziana, w przeciwieństwie do tysiąca i jeden opowieści z fascynującego życia, których system nie przyjmuje - przypis cytującego)

Biznes, rozwijając się, tworzy potrzeby - małe HD - wydziałowe, tematyczne - to drogi powiatowe, też tworzone od góry, ale już na potrzebę oddolną.
HDA (analityków) to już drogi dojazdowe do posesji, tworzone wyłącznie z budżetów działów itp.

Tak jest, partnerze!
To trzeba opatentować! To jest doktryna BI WG z "uwentualnym" udziałem KR, jeśli pozwolisz.

Wykład inauguracyjny na uroczystym otwarciu Studium Podyplomowego Self-Service BI na Politechnice Opolskiej. Zapraszamy.

 Wydawnictwo Helion - pliki przykładów z wydanych książek informatycznych, jak ściągnąć? Wpis nie sponsorowany Helion wydaje ważne dla mnie ...