poniedziałek, 28 stycznia 2013

Owoce dyskusji o architekturze SOA (3)

Wyjaśnienia o istocie DMA (Data Mart for Analysis)


Odpowiedzi na pytania Krzysztofa Bokieja
DMA jest własnością analityka - to rozumiem. Ale co to jest "abstrakt opisu zasobu danych"? Czy tu chodzi o abstrakt tego co dane w organizacji opisują? Czy o abstrakt zasobu danych? I co Pan rozumie przez "opis zasobu danych"?
Chodzi dokładnie o "abstrakt opisu zasobu danych"

Zacznijmy dodatkowe wyjaśnienie od końca:

1) Zasób danych, to, jak Pan celnie wyczytał ze schematu nr 4, (chodzi o schemat architektury SOA) (przy okazji wykazując, że nie umiem do trzech zliczyć :) ), ogół zapisów odwzorowujących biznes i jego kontekst wraz (żeby wyciągnąć poza nawias i więcej do tego nie wracać Pana chwalebną troskę o wiarygodność danych), ze znanym poziomem wiarygodności każdego zapisu .

2) Zapisy są o różnym stopniu przetworzenia, agregacji i ładunku informacyjnym. 

3) "Opis zasobów", to taka "uogólniona hurtownia". Czyli dane + procesy ich pozyskiwania, najkrócej ujmując. Dlaczego uogólniona? Bo to nie tylko opis w "języku wykonywalnym", ale opis w RÓŻNYCH językach. 
To są zdania SQL, które dają w wyniku widoki biznesowe, interesujące dla "analityka". Zresztą "analityk" - to też abstrakt, ale o tym później. O to Pan na razie nie pytał.
To są zdania w MDX, które wyszukują wartości z kostki. 
To są wreszcie jakieś skrypty, które obsługują mechanizm pompy PS1 odpowiedzialny za specjalizowane funkcje arkuszowe, takie, jak w Afinie funkcja GetData(), mojego pomysłu.

Dygresja: Takie funkcje są już w zresztą w róznych BI -jach. Ale my byliśmy pierwsi! Funkcje - tak. Architektura - nie. Ona jeszcze budzi na tym wątku śmiech. Przepraszam za dygresję, ale chcę ilustrować abstrakty, żeby nie wpaść w ogólnikowość. :) 
Jak to wszystko zgromadzić w jednym abstrakcie, a właściwie jego ucieleśnieniu? To już szczegół realizacyjny. ISTOTNY. Ale nie wchodzi on do problematyki SOA. Kto ciekawy akurat tego szczegółu, może sobie pobrać ze strony afin.net narzędzie i próbować.

4) Wróćmy jeszcze na chwilę do zasobu danych. Załóżmy dalej, że armia fachowców ciężko pracowała nad tą imponującą strukturą i na razie ...
po pierwsze nie mamy im nic do zarzucenia. Może jeszcze do tego wrócimy, ale na razie załóżmy, że zrobili swoją robotę bezbłędnie. To jest rysunek nr 1.
Po drugie, włączmy "przycisk odtwarzania" na tym obrazku. Czyli dodajmy wymiar czasu.
W jaki sposób BI działa w czasie?
Moja teza jest, że niezadowalająco. Mamy o tym dyskutować?
Proponuję założyć oddzielny wątek. Tutaj musimy przyjąć to za pewnik. Zresztą z Pana wypowiedzi, które przeczytałem, wynika, że zdaje Pan sobie z tego sprawę.
Tylko "jakby" nie robi to na Panu wrażenia. "Ba, nikt nie jest doskonały".

5) My uznaliśmy, że problem jest na tyle poważny, żeby nie tylko "robić w temacie" BI, czyli robić swoje, wdrażać i serwisować swoje narzędzie, jak każdy producent i serwisant, ale i dzielić się swoimi doświadczeniami, jak pomagać tym, którzy się zmagają z tym "nieistniejącym" problemem.
Od wielu lat szkolimy użytkowników Excela. Leczymy z exceliozy. Bo Excel też ma swoje za uszami.
"Przeklejki i Wyszukaj.Pionowo()" to odpowiednik "wirującego, srebrnego dysku" jako ostatecznego rozwiązania w BI-ju.

Zwykły DM (nie DMA) to wycinek danych organizacji zorientowany na jakiś proces biznesowy. Fizycznie, jest to jakiś zbiór danych, na którym się raportuje i analizuje. To tak w dużym uproszczeniu. Czy DMA to po prostu DM? Jeżeli nie, to gdzie jest różnica?
Z punktu 3) mojej odpowiedzi na poprzednie Pana pytanie wynika odpowiedź przecząca (DM to oczywiście nie DMA). 
I wynika z niej Pierwsza różnica: DMA to nie jest to, co Pan napisał wyżej, określając DM, tylko „uogólniona hurtownia”, w której zasób danych jest opisany w różnych językach i fizycznie może oznaczać kilka zbiorów o kompletnie odmiennej strukturze.

Druga różnica jest bardziej fundamentalna. Jak wiadomo, DM nie jest własnością analityka. Ale podarowanie mu DM niczego by nie rozwiązywało. Przecież DM ma już ściśle określony zakres tematyczny. I służy różnym analitykom. I nie tylko. Służy BI -owi do raportów.
Zaś DMA to jest perspektywa analityka. Widok taki, jak postrzega i powinien postrzegać zasoby analityk odpowiedzialny za analizę określonego obszaru biznesu. Widok wszystkiego, co tylko mu się przyda. Łącznie z wynikami giełdy w Hong-Kongu. I wynikami rozgrywek ligowych w Katarze.
Obiekt na tyle elastyczny i odporny na modyfikacje, żeby można było w nim na co dzień "grzebać". I nie bać się utraty spójności i wiarygodności. :)

Trzecia różnica jest bardziej konkretna. Ale istotna. Struktura i języki opisu zasobu danych w DMA muszą być spójne z PS1, czyli pompą ssącą nr jeden, działającą w Excelu (lub – jeśli Pan chce, w arkuszu kalkulacyjnym klasy Excela). Inaczej znów wszystko skończy się na przeklejkach.
A ma być zasysanie, dokładnie takie, jak formuła w Excelu. Lub ikonka „odśwież”.

Co do "nieistotny", to przepraszam. Założyłem po prostu podświadomie, że jeżeli to szczegół i Pan go pomija w ogólnej koncepcji SAO, to jest dla Pana nieistotny. Wycofuję oczywiście.
Nie ma za co. Ale Pańska postawa budzi respekt. Już wiem, co mnie czeka :)
I sprostowanie:
"Moim zdaniem to co Pan nazywa szczegółem realizacyjnym, jest w praktyce bardzo istotne. Zakładam, że chce Pan, aby DMA zawierała poprawne dane."
Wyjaśnienie mojej postawy już zawarłem w poprzedniej odpowiedzi. Więc sprostowanie przyjmuję, jako akt formalny, nie merytoryczny.
Jeśli to nie było wystarczające, proszę dać znać.
Wiem, że „wiarygodność” – to Pana „konik”. Ale chciałbym utrzymać czystość merytoryczną wątku. (...)
Pozdrawiam

Zostawiłem specjalnie "grzecznościowe" zakończenie, żeby zilustrować poziom kurtuazji tego dyskutanta. Wersal, prawda?

W czasie tej dyskusji - to prawie unikalne zjawisko.
Ach Ci informatycy! Jakie to zakapiory! :)

Pan Krzysztof, mój imiennik - to rodzynek.
Dziękuję, panie Krzysztofie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 Wydawnictwo Helion - pliki przykładów z wydanych książek informatycznych, jak ściągnąć? Wpis nie sponsorowany Helion wydaje ważne dla mnie ...